wypłowiałe włosy stają się powoli dobrą alegorią tego co się rozkłada razem ze snem na powierzchni mojej kory nowej.
Nie jest to myśl świetlana, oddech najpierwszy, rozumienie pojęć i coraz dokładniejsze szwy wydzielające granice pomiędzy tym co mi się podoba, a tym co mówią moje usta ( izoluję się od nich językiem, mam momentami ochotę stracić umiejętność artykulacji głosek). Maszyna do bycia pracuje zawziętą igłą i nakłuwa świadomość, a moja głowa to kalejdoskop deformujący mozaiki, co sprawia coraz więcej przerw w ciągniących się jak popołudnia nocach. Próbuję w tym czasie przez chwilę być sobie obcy, coraz rzadziej moja skóra jest dla mnie bezpieczną powłoką i nie da się w niej odpoczywać, zwyczajnie nie da.
środa, 28 września 2011
niedziela, 25 września 2011
środa, 21 września 2011
Moja nieśmiertelność jest krótka
ale pewna.
Cześć.
Czasem boję się, że izoluję się od religii tylko dlatego, że mam straszną ochotę w nią uwierzyć. Tak sobie myślałem śpiąc na kacu w samochodzie z urwaną anteną, na której łapało co kilka kilometrów transmisję z mszy.
Nie bez pardonu sobie myślę o przypowieściach i o tym jak łatwo jest interpretować mi w taki sposób, w jaki jest mi wygodnie, jak zwężają mi się oskrzela od naporu alergenów i przeciwciał Ige i gęstnieje mi krew w żyłach, jak rozciągam skórę twarzy w którymś z grymasów, jak przesypiam noce bez żadnego niemdłego snu, jak mi się bełta id, bo wylinieję za tydzień albo dwa i spróbuję policzyć kamienie milowe pochowane po kieszeniach zeszłosezonowych kurtek zimowych.
Głaszczę psa gdy wracam do domu, potem myję dokładnie ręcę, najpierw z odrazy do czasu, który zmarnowałem na błahe czynności, potem do myśli o błahych czynnościach, zastanawiam się jakbym się bez nich obył. Nie wymagam tego, żeby to było sensowne, po prostu za bardzo się staram sens znaleźć.
O suszeniu
ale pewna.
Cześć.
Czasem boję się, że izoluję się od religii tylko dlatego, że mam straszną ochotę w nią uwierzyć. Tak sobie myślałem śpiąc na kacu w samochodzie z urwaną anteną, na której łapało co kilka kilometrów transmisję z mszy.
Nie bez pardonu sobie myślę o przypowieściach i o tym jak łatwo jest interpretować mi w taki sposób, w jaki jest mi wygodnie, jak zwężają mi się oskrzela od naporu alergenów i przeciwciał Ige i gęstnieje mi krew w żyłach, jak rozciągam skórę twarzy w którymś z grymasów, jak przesypiam noce bez żadnego niemdłego snu, jak mi się bełta id, bo wylinieję za tydzień albo dwa i spróbuję policzyć kamienie milowe pochowane po kieszeniach zeszłosezonowych kurtek zimowych.
Głaszczę psa gdy wracam do domu, potem myję dokładnie ręcę, najpierw z odrazy do czasu, który zmarnowałem na błahe czynności, potem do myśli o błahych czynnościach, zastanawiam się jakbym się bez nich obył. Nie wymagam tego, żeby to było sensowne, po prostu za bardzo się staram sens znaleźć.
O suszeniu
środa, 7 września 2011
asdzxc
I na znikomość wszelkich naszych prac
Na koszmar nocy i na bezsens dnia
(...)
Na wszystko co jest udziałem naszym
Błagamy wzgląd miej ironiczna Pani
Wybrałem tylko cztery wersy. Według Kanta w człowieku nie ma nic dobrego, oprócz dobrej woli, a samo to, że ją ma, jeszcze go dobrym nie czyni. Nie czuję w sobie nic dobrego, drętwieję od środka, wypluwam nieskładne wersy i zaczynam powoli zaglądać do kobierców pustki. Z pisaniem człowiekowi jest źle, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że on o tym nie wie. Tak nieudolnie, osiemnasty rok, tak bezbarwnie, rzekomie, bez znaczenia.
Na koszmar nocy i na bezsens dnia
(...)
Na wszystko co jest udziałem naszym
Błagamy wzgląd miej ironiczna Pani
Wybrałem tylko cztery wersy. Według Kanta w człowieku nie ma nic dobrego, oprócz dobrej woli, a samo to, że ją ma, jeszcze go dobrym nie czyni. Nie czuję w sobie nic dobrego, drętwieję od środka, wypluwam nieskładne wersy i zaczynam powoli zaglądać do kobierców pustki. Z pisaniem człowiekowi jest źle, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że on o tym nie wie. Tak nieudolnie, osiemnasty rok, tak bezbarwnie, rzekomie, bez znaczenia.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)