środa, 28 września 2011

wypłowiałe włosy stają się powoli dobrą alegorią tego co się rozkłada razem ze snem na powierzchni mojej kory nowej.
Nie jest to myśl świetlana, oddech najpierwszy, rozumienie pojęć i coraz dokładniejsze szwy wydzielające granice pomiędzy tym co mi się podoba, a tym co mówią moje usta ( izoluję się od nich językiem, mam momentami ochotę stracić umiejętność artykulacji głosek). Maszyna do bycia pracuje zawziętą igłą i nakłuwa świadomość, a moja głowa to kalejdoskop deformujący mozaiki, co sprawia coraz więcej przerw w ciągniących się jak popołudnia nocach. Próbuję w tym czasie przez chwilę być sobie obcy, coraz rzadziej moja skóra jest dla mnie bezpieczną powłoką i nie da się w niej odpoczywać, zwyczajnie nie da.

niedziela, 25 września 2011

I kolejny raz przekonuję się, że bezbarwność to najlepszy odcień w jaki można się obecnie przyodziać.

środa, 21 września 2011

Moja nieśmiertelność jest krótka
ale pewna.


Cześć.
Czasem boję się, że izoluję się od religii tylko dlatego, że mam straszną ochotę w nią uwierzyć. Tak sobie myślałem śpiąc na kacu w samochodzie z urwaną anteną, na której łapało co kilka kilometrów transmisję z mszy.
Nie bez pardonu sobie myślę o przypowieściach i o tym jak łatwo jest interpretować mi w taki sposób, w jaki jest mi wygodnie, jak zwężają mi się oskrzela od naporu alergenów i przeciwciał Ige i gęstnieje mi krew w żyłach, jak rozciągam skórę twarzy w którymś z grymasów, jak przesypiam noce bez żadnego niemdłego snu, jak mi się bełta id, bo wylinieję za tydzień albo dwa i spróbuję policzyć kamienie milowe pochowane po kieszeniach zeszłosezonowych kurtek zimowych.
Głaszczę psa gdy wracam do domu, potem myję dokładnie ręcę, najpierw z odrazy do czasu, który zmarnowałem na błahe czynności, potem do myśli o błahych czynnościach, zastanawiam się jakbym się bez nich obył. Nie wymagam tego, żeby to było sensowne, po prostu za bardzo się staram sens znaleźć.

O suszeniu

środa, 7 września 2011

asdzxc

I na znikomość wszelkich naszych prac
Na koszmar nocy i na bezsens dnia 

(...)
Na wszystko co jest udziałem naszym
Błagamy wzgląd miej ironiczna Pani



Wybrałem tylko cztery wersy. Według Kanta w człowieku nie ma nic dobrego, oprócz dobrej woli, a samo to, że ją ma, jeszcze go dobrym nie czyni. Nie czuję w sobie nic dobrego, drętwieję od środka, wypluwam nieskładne wersy i zaczynam powoli zaglądać do kobierców pustki. Z pisaniem człowiekowi jest źle, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że on o tym nie wie. Tak nieudolnie, osiemnasty rok, tak bezbarwnie, rzekomie, bez znaczenia.