A jeśli się już skończyłem?
Jeśli wszystkie oddechy, brudne i pełne sadzy złożą się w jeden wziew i wypluję z siebie w końcu 24 gramy ducha? Niewiele, ale ciągle na barkach spoczywa, obciąża.
Jak znaleźć, rozprowadzić się po taflach, odgraniczyć od zimna?
czwartek, 27 września 2012
środa, 26 września 2012
i bieg mojej krwi niewyraźny
co się cofa
rozmyśla
nad rytmem
nad żyłą tętniącą
czemu tak ciemną?
Chcę się wtulić w papier, brystol, brulion.
Teraz mam tylko zimne światło monitora i kawałki Metro sprzed 3 miesięcy, żeby na nich pisać.
A krwi do utoczenia hektolitry
Ktoś musi zabarwić liście na jesień,
Mój ciepły
lepki
atrament.
niedziela, 23 września 2012
Went dry.
Nie wiem ile łatwości pozostaje. Z tego wybitego w mennicy głowy zaangażowania zostało mi w tym ciągłym odkrywaniu. Wyrazy stapiają się, nie deklamują, robiąc z siebie coś łatwego, nieszczególnego, a to nie jest prawda. Coś mi ciągle powtarza, że to nie działa w ten sposób. Tak poważnie wykształcone narzędzie komunikacji, dokładność sylab, artykulacji i w końcu zapisu
pod płaszcze się pcha
wyziębia nam serca wiatr
Jest wiele miejsc w moim umyśle, wiele nieodświeżanych szlaków. To wszystko czeka, żeby się orzeźwić, żeby w końcu zalać w te głodne kanały, wysklepienia cytryny i mięty i czekolady i innych gorących, słodkich fluidów.
Dokarm się, przytaknij, że tak trzeba.
Nie wiem ile łatwości pozostaje. Z tego wybitego w mennicy głowy zaangażowania zostało mi w tym ciągłym odkrywaniu. Wyrazy stapiają się, nie deklamują, robiąc z siebie coś łatwego, nieszczególnego, a to nie jest prawda. Coś mi ciągle powtarza, że to nie działa w ten sposób. Tak poważnie wykształcone narzędzie komunikacji, dokładność sylab, artykulacji i w końcu zapisu
pod płaszcze się pcha
wyziębia nam serca wiatr
Jest wiele miejsc w moim umyśle, wiele nieodświeżanych szlaków. To wszystko czeka, żeby się orzeźwić, żeby w końcu zalać w te głodne kanały, wysklepienia cytryny i mięty i czekolady i innych gorących, słodkich fluidów.
Dokarm się, przytaknij, że tak trzeba.
niedziela, 2 września 2012
Cichosza.
Bębni, domniema, rozpłata na czworo. Odstępy czasu, metody badawcze i ciemne, ciemniejące z wolna przyszłości; te którymi się nie poruszam. Czasu jest relatywnie więcej, niż miałem go do tej pory, ale kłująco mniej. Krucjata w stronę dorosłości, z tym samym emocjonalnym stażem. Niewiele się zmienia, powoli. Już nie jestem tak głodny tej fluencji, tego przemieniania wody w wino i radowania się każdą kroplą. To wcale nie jest niedobrze, to jest naddobrze, to nawet i lepiej niż to co myślę. Głowa coraz bardziej ograniczona, coraz węższy strumień przez nią przepływa - lepią się podświadome ścieżki. Coraz łatwiej stracić przyczepność, gdy się wie, że nic do końca nie jest, że we wszystko zewnętrzne, pozacielesne można wątpić, jeśli się tylko ma na to ochotę. To jest przymus, wiesz? To jest przymuszenie woli, esencja człowieczeństwa - badawczy, żywy umysł, pełen myśli w ruchu. Gdy do pokoju wpada mysz, to kot zaczyna za nią biec, a człowiek najpierw sprawdza, skąd wypełzła. To ta silna potrzeba przyczyny i skutku, to krew zmysłowa, to krew trująca.
jestem ja, ale jest też się.
Proste i mimowolne manipulowanie Ja. Ja-k temu zapobiec? Nie udręczać się, że można normalnie, z największym smutkiem na głowie - co zjem na obiad? Zaciskam się spokojnie wokół tego odbywania się. Biernie nie do końca znaczy źle.
Tylko że nie ma jednej metody, która nie pozwoli nie rozpuścić się percepcji.
Sok z aloesu, długie, ostro zakończone plastry z miąższu na myśli
dużo śladów bo tamtej epoce, dużo niespokoju.
Bębni, domniema, rozpłata na czworo. Odstępy czasu, metody badawcze i ciemne, ciemniejące z wolna przyszłości; te którymi się nie poruszam. Czasu jest relatywnie więcej, niż miałem go do tej pory, ale kłująco mniej. Krucjata w stronę dorosłości, z tym samym emocjonalnym stażem. Niewiele się zmienia, powoli. Już nie jestem tak głodny tej fluencji, tego przemieniania wody w wino i radowania się każdą kroplą. To wcale nie jest niedobrze, to jest naddobrze, to nawet i lepiej niż to co myślę. Głowa coraz bardziej ograniczona, coraz węższy strumień przez nią przepływa - lepią się podświadome ścieżki. Coraz łatwiej stracić przyczepność, gdy się wie, że nic do końca nie jest, że we wszystko zewnętrzne, pozacielesne można wątpić, jeśli się tylko ma na to ochotę. To jest przymus, wiesz? To jest przymuszenie woli, esencja człowieczeństwa - badawczy, żywy umysł, pełen myśli w ruchu. Gdy do pokoju wpada mysz, to kot zaczyna za nią biec, a człowiek najpierw sprawdza, skąd wypełzła. To ta silna potrzeba przyczyny i skutku, to krew zmysłowa, to krew trująca.
jestem ja, ale jest też się.
Proste i mimowolne manipulowanie Ja. Ja-k temu zapobiec? Nie udręczać się, że można normalnie, z największym smutkiem na głowie - co zjem na obiad? Zaciskam się spokojnie wokół tego odbywania się. Biernie nie do końca znaczy źle.
Tylko że nie ma jednej metody, która nie pozwoli nie rozpuścić się percepcji.
Sok z aloesu, długie, ostro zakończone plastry z miąższu na myśli
dużo śladów bo tamtej epoce, dużo niespokoju.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)