czwartek, 28 listopada 2013

00:04

Czy to takie proste, napisać ?
Bo jak się czujesz, gdy po całym dniu nie wiesz, nie umiesz rozmawiać ze sobą.
Jestem zbyt zmęczony, nieporządany w swojej własnej głowie.

Ten czas się skończy. Jestem hiperaktywny i ktoś mi powiedział, że im więcej ma się do zrobienia, tym więcej się robi.
Tak jest
i ufam sobie, że rozciągnę się wzdłuż tych dób, będę z nimi żył w zgodzie.
Niczego tak nie cenię jak czasu.

wtorek, 26 listopada 2013

Muszę coś zrobić.
Tj. wiem że chcę, ale nie potrafię.
Cały zeszły rok to dla mnie jedna wielka równia pochyła.

Jestem zdruzgotany faktem, że doszło do mnie kim jestem.

Myślałem, że każdy siebie zna, że to jest łatwe, powiedzieć sobie, wytłumaczyć, zrozumieć. Przecież się tego codziennie uczę.
Ale to nieprawda. W życiu nie wyrządziłem więcej krzywdy niż w tym roku. Naprawdę. Nie tylko innym, ale sobie najwięcej. Przegapiłem moment waloracji swojego egoizmu ponad wszelką normę. Nie zdałem sobie sprawy z braku samokrytycznej kontroli i przerostu zaniku odpowiedzialności nad potrzebą zaspokajania swoich pobudek, co doprowadziło mnie do tego miejsca w którym jestem, albo raczej mnie brak.
Pustostan

Najważniejsze, że już wiem, wiesz?
Najmocniej mnie to trzyma przy tym, żeby się teraz nie rozpaść. Przede mną jeszcze eony czasu, nie wierzyłem, że kiedykolwiek będę żałował tego, kim jestem, ale żałuję.
I żałuję szczerze, ale czuję jakby mi się otworzyło serce, jakbym mógł zacząć czuć.

Proszę, żeby to był ten moment i żebym siebie nie zmarnował i nie zaprzepaścił, jak to do tej pory regularnie się odbywało.


wtorek, 12 listopada 2013

falling in love too fast or far too late
It's all I've learnt from foreign books instead
falling in love with someone for one day
that's what wouldn't hurt so much again

Zacznij od nowa.
Tak mi powiedziała, i zdałem sobie sprawę, że nieważne co się wydarzy, i tak trzeba zacząć od nowa. Każdy dzień jest błogosławiony, bo można zacząć od nowa, można siebie przestrzegać, znowu.

Przepiłem cały weekend, mój mózg umierał i zmartwychwstawał cztery tysiące razy na sekundę, zepsuł się, nie przyjmował najmniejszych strzępków informacji. Gdy wszystko przeze mnie płynie, uchodzi po chwili, czasem chciałbym bardzo to przespać, żeby znaleźć w sobie nową siłę, ale nie.
61% z pierwszego kolokwium z organów
to miało być moje wszystko, miałem w końcu być w czymś dobry.
miesiąc nauki i dalej jestem kompletnie mierny, kompletnie
ze wszystkim tak jest, całe moje życie jest mierne, jeszcze czasem łapię przebłyski czegoś kilka centrymetrów ponad, ale to ucieka, zostaje automatycznie przeze mnie zdegradowane.
Już nie potrafię rozmawiać, przelewać swoich myśli na papier.
Cicho i spokojnie

Zacznę od nowa.

(nie umiem znosić porażek)

sobota, 2 listopada 2013

Dobra.
Dzisiaj jest sobota.

W głowie mam pustkę, próbuję się ożywić, zebrać po bezdennej pustce umysłowej w coś przyzwoitego. I na razie widzę to tak :
Nienawiść do istnienia, odraza do niego jeszcze bardziej nas w nim pogłębia.
Im mocniej, tym więcej.

Oprócz tego nienawidzę soku pomidorowego, ani tego, że dużo wymiotuję po alkoholu. O 5ej rano wchodziłem pod górkę, żeby dojść na stare miasto. Byłem bardzo pijany i zirytowany plątającą się kobietą, która pchała swoje ręce wokół mojej tali balansując między cienką granicą która umacnia mnie w przekonaniu, że ledwo się nadaję do tego, co jest moim pojęciem romantyczności.
Zaraz zrobię sobie kawę i wrócę do pielęgnowania swojej przyszłości przyswajając wiedzę

i skończe swój poemat, naprawdę.


Wystąpiłem z brzegów swojej rzeki
panteony rozciągające się z ramion moich
spłynęły powolną strugą wraz z nurtem
nie potrzeba się pysznić
to nie sprzyja podróży
już więcej schowany pod płucami
byt mętnego serca, które
jak winne i obfite  piwnice Saragossy
bordowe jest i cierpkie