niedziela, 24 lipca 2011


To całkiem oczywiste, że w płaszczyźnie nieciężko uszyć sobie jakiś kawałek genu. No ale co z teorią strun, gdzie operujemy w 10 albo 26 wymiarach matematycznych, jak wtedy rozumieć swój behawior, gdzieś pośród syntezy etyki, filozofii i psychoanalizy? Unifikacja nigdy nie będzie możliwa, jesteśmy zbyt subiektywnymi zołzami, żeby się skupić na czymś uniwersalnym, chociaż słońce wschodzi na zachodzie a zachodzi na wschodzie i na odwrót, to wszystko może być pojmowane przez ledwie namacalny strzęp świadomości. Okazjonaliści Ci wytłumaczą, że świat materialny i duchowy są ze sobą niezwiązane, tylko idealnie zsynchronizowane i myśl w Twojej głowie pojawia się nie, bo Ty ją powołałeś do życia.
Wierzę w to co jest wygodne, przepraszam.

Muszę powybierać więcej synestezji z czasu rzeczywistego, ochłonąć i porozmawiać w końcu z papierem w takt białego wiersza, który mimo żadnego porządku, jest schematyczny, jak większość rzeczy które zasycha, zrzucone spod palców. Żebra się powoli rozsuwają, ptak, którego dobrze znam próbuję mi powiedzieć, że niewiele trzeba na razie mówić, tylko dać czasowi czas.

I'd carry chaos within, to give birth to the dancing star.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz